Przekopałam cały net, żeby zobaczyć co to, jak to się robi, czym i dlaczego! Wydrukowałam "instrukcję", zrobiłam zakupy w najbliższym budowlanym i już w następny weekend zabrałam się do dzieła.
Moja pierwsza "praca" nie przetrwała na szczęście dla potomności. Okazało się, że to nie jest takie proste, ale wciąga. Wciąga bardzo i nie można decu rzucić, choćby się chciało. Zaczęłam ciapać w każdej wolnej chwili. Zakochałam się w serwetkach i zbieram je namiętnie i nierozsądnie w ilościach strasznych.
Jedyne co mnie ogranicza w moich twórczych poczynaniach to czas, bo zapału ciągle mi nie brakuje.
I tak w kolejności mniej lub bardziej chronologicznej powstała seria z ziółkami:
Do dziś mam słabość do tego motywu, a komplet służy mi w kuchni :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz